Page 6 - demo ksiazki
P. 6

ożałował on ukaranego nieszczęśnika i powędrował w góry,

        szukając miejsca, z którego dobiegały jego ciche skargi.

              – Pomóż mi, błagam – wyjęczał rozpaczliwie Prometeusz, gdy

        Herakles po długiej wspinaczce dotarł na najwyższy szczyt Olimpu.

        Gdyby Herakles nie był silnym mężczyzną, zapłakałby z żalu nad lo-

        sem udręczonego więźnia. Wychudzony i zgnębiony, z zakrwawio-
        nymi nadgarstkami, stał się cieniem dawnego obrońcy ludzkości.


              Herakles dostrzegł wielkie ptaszysko, chwycił swój ogromny łuk,

        naciągnął cięciwę i wycelował strzałę prosto w ptaka, który zatrzepo-

        tał skrzydłami, po czym martwy runął na ziemię. Uszczęśliwiony pa-
        trzył, jak ostatnie białe pióra kołyszą się na wietrze. Podbiegł do uwię-

        zionego dobroczyńcy ludzkości, a uwolniwszy go z okowów, powie-

        dział: – Czas kary skończył się. Zeus darował ci winę.

                                              6
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11