Page 7 - demo_ksiazki
P. 7
Uspokajam je, jak
umiem. Dałem po
karmelku. Nic.
Dałem po drugim –
nie pomaga.
Dopiero przy wiśnio-
wych konfiturach do-
wiedziałem się coś nie-
coś. Perełka nie żyła.
– Ha, moje dziewuszki – powiadam. –
Na to już nic poradzić nie można!
– A co będzie z Metką? – pyta mnie Wi-
sia i znów w płacz.
– Tak, co z Metką? – powtarza Zosia
przez łzy.
– Jaką znów Metką? – dziwię się, bo
o żadnej Metce nie słyszałem jako żywo.
Okazało się, że Perełka miała cór-
kę, że tę córkę, tak czarną jak i jej
matka, dziewuszki nazwały już
Metką, że ta właśnie Metka
ma dopiero trzy dni, o kar-
mieniu jej smoczkiem nie ma
mowy i że wobec tego jest tak
prawie, jakby już było po Metce!
9