Page 20 - demo ksiazki
P. 20
Vladek aż westchnął z wrażenia. Patrzył, jak jego
ojciec przenosi ciężki mebel na drugi koniec poko-
ju i ustawia go obok stojącego zegara, należącego do
dziadka.
– Tadam! – zawołał Smoczysław, kłaniając się za-
maszyście.
Śmiertelina przewróciła oczami.
– Daruj sobie te popisy – zgasiła go. – Nie będzie-
my cię oklaskiwać.
Smoczysławowi zrzedła mina.
– Szkoda – powiedział. – Zawsze marzyłem o ży-
ciu na scenie – mrugnął do Vladka.
Wampirek poczuł, że jego żołądek wywraca się
do góry nogami. Dlaczego jego ojciec to powiedział?
Przecież nie mógł wiedzieć, że razem z Milką mieli
przesłuchanie do szkolnego przedstawienia, prawda?
Ale nawet jeśli Smoczysław miał na myśli coś kon-
kretnego, to nie miał już szansy powiedzieć nic wię-
cej. Śmiertelina zaczynała się niecierpliwić.
– Przestań się wygłupiać, Smoku – warknęła na
męża.
22