Page 4 - demo ksiazki
P. 4
ewnego zimowego popołudnia 1810 roku, w Żelazowej Woli,
pan Mikołaj Chopin, jak każdego dnia, chwycił swoje skrzyp-
Pce i zaczął grać. Zawsze go to uspokajało. Często w taki wła-
śnie sposób odpoczywał od uczenia niesfornego syna hrabiego Skarbka,
w którego domu mieszkał. Tego dnia jednak zupełnie nie mógł skupić
się na muzyce. W sąsiednim pokoju jego żona rodziła ich drugie dziecko.
Pan Mikołaj wyjrzał przez okno i spojrzał na przepiękny park otaczający
dom. Topniejący śnieg jaśniał w pro-
mieniach słońca. Drzewa odsła-
niały swoje gałęzie w oczeki-
waniu na przyjście kolejnej
pory roku. Pan Miko-
łaj uwielbiał ten czas,
kiedy cała przyroda
budziła się z zimo-
wego snu. Pomy-
ślał, że ta wiosna na
pewno będzie wyjąt-
kowa. To będzie począ-
tek czegoś zupełnie nowe-
go... Zamknął oczy i przesunął
smyczkiem po strunach skrzy-
piec. Początkowo cicha melodia wypeł-
niła wkrótce cały dom. Mężczyzna wydo-
bywał z instrumentu coraz wyższe dźwię-
ki, gdy nagle pośród nich usłyszał coś in-
nego. Przez chwilę zastanawiał się, co to ta-
6