Page 2 - demo ksiazki
P. 2

Czas  krawieC  kulawy

                       Czas jak to Czas, krawiec kulawy,
                       z chińskim wąsem, suchotnik żwawy,
                       coraz to inne skrawki przed oczy mi kładzie,
                       spoczywające w ponurej szufladzie.
                       Czarne, bure, zielone i wesołe w kratki,
                       to zgrzebne szare płótno, to znów atłas gładki.
                       Raz – coś błysło jak złotem,
                       zamigotało zielonym klejnotem,
                       zatęczyło na zgięciu,
                       zachrzęściło w dotknięciu…
                       Więc krzyknęłam: „Ach! z tego, tego chcę mieć suknię!”
                       Lecz Czas, jak to Czas, zły krawiec, tak pod wąsem fuknie:
                       „To sprzedane do nieba – cała sztuka –
                       szczęśliwy, kto ten skrawek widział – niech większego
                                            szczęścia nie szuka”.
                       – To rzekłszy, schował prędko próbkę do szuflady,
                       a mnie pokazał sukno barwy – czekolady. – –




                       O  biskupie  fiOłkOwym


                                Był raz biskup fiołkowy,
                                urodzony w Niedzielę.
                                Chodził sobie w fioletach,
                                mieszkał w wiejskim kościele.
                                Miał usta w bladej twarzy
                                na kształt spalonych kłosów:
                                nie całował przenigdy
                                świętości złotych włosów.

                                Miał oczy chore, lśniące
                                sponad zgiętego nosa:
                                nie widział, jak się oczy
                                zamieniają w niebiosa.

                                       ~ 5 ~
   1   2   3   4   5   6   7