Page 10 - demo ksiazki
P. 10

CiOTki

                   Ciotki nie były piękne, nie miały nic z wróżek.
                   Były dzielne, szczawiowe, barchanowe żony.
                   Nie miały złotych włosów ani cienkich nóżek, ani oczu
                   złowrogich o rzęsach zdziwionych.

                   Brały serio swe dzieci, kwiaty i owoce,
                   mężów trzymały krótko, perfum nie lubiły,
                   zasypiały spokojnie w księżycowe noce,
                   pełne kurzej tężyzny i jaglanej siły.

                   Jedynie ciocia Jola wiotka i pachnąca
                   przypominała wróżkę i paryską lalkę.
                   Chodziła w piórkach ptasich i tiulach ze słońca,
                   całowała, podnosząc gwiaździstą woalkę…

                   Wkrótce ją jakieś wichry żałosne rozwiały
                   wśród wiosennych błyskawic i szumów ponurych…
                   Zgrzebne ciotki płakały – lecz nic nie wiedziały,
                   jaki był smak miłości i… trutki na szczury.




                         madame  buTTerfly


                       Gdy Butterfly leżała na macie słomianej,
                       jak owoc przekrajana ciosem harakiri,
                       ktoś nadbiegł, ktoś zapukał w papierowe ściany
                       i rozbłysły śmiertelne odmęty i wiry.

                       Usłyszała głos jego. Zaklęty! przeklęty!
                       więc poczęła się rzucać, jak pstra gąsienica,
                       na łokciach i na boku w stronę drzwi zamkniętych,
                       splątana w suknię z nieba, brzoskwiń i księżyca.

                       W pośpiechu padła nagle twarzą do podłogi –
                       i przeszła po niej fala szeroka, znużona –
                       jął szumieć Wielki Wachlarz czarny i złowrogi,
                       rozwiał ściany i kwiat, świat i Pinkertona…
 ~ 12 ~~ 13 ~                          ~ 12 ~~ 13 ~
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15