Page 3 - demo ksiazki
P. 3

Gdy został mecenasem, czoło, skutkiem natężonej pracy umysłowej, urosło
          mu aż do ciemienia, a na wąsach pokazało się kilka srebrnych włosów. Pan To-
          masz pozbył się już wówczas młodzieńczej gorączki, miał majątek i ustaloną opi-
          nię znawcy sztuk pięknych. A że kobiety wciąż kochał, więc począł myśleć o mał-
          żeństwie. Najął nawet mieszkanie z sześciu pokojów złożone, urządził w nim na
          własny koszt posadzki, sprawił obicia, piękne meble – i szukał żony.
            Ale człowiekowi dojrzałemu trudno zrobić wybór. Ta była za młoda, a tam-
          tą uwielbiał już zbyt długo. Trzecia miała wdzięki i wiek właściwy, ale nieodpo-
          wiedni temperament, a czwarta posiadała wdzięki, wiek i temperament należy-
          ty, ale… nie czekając na oświadczyny mecenasa wyszła za doktora…
            Pan Tomasz jednak nie martwił się, ponieważ panien nie brakło. Ekwipo-
          wał  się powoli, coraz usilniej dbając o to, ażeby każdy szczegół jego mieszka-
            7
          nia posiadał wartość artystyczną. Zmieniał meble, przestawiał zwierciadła, ku-
          pował obrazy.
            Nareszcie porządki jego stały się sławne. Sam nie wiedząc kiedy, stworzył
          u siebie galerię sztuk pięknych, którą coraz liczniej odwiedzali ciekawi. Że zaś
          był gościnny, przyjęcia robił świetne i utrzymywał stosunki z muzykami, więc
          nieznacznie zorganizowały się u niego wieczory koncertowe, które nawet damy
          zaszczycały swoją obecnością.
            Pan Tomasz był wszystkim rad, a widząc w zwierciadłach, że czoło przero-
          sło mu już ciemię i sięga w tył do białego jak śnieg kołnierzyka, coraz częściej
          przypominał sobie, że bądź co bądź trzeba się ożenić. Tym bardziej że dla ko-
          biet wciąż czuł życzliwość.
            Raz, kiedy przyjmował liczniejsze niż zwykle towarzystwo, jedna z mło-
          dych pań rozejrzawszy się po salonach zawołała:
            – Co za obrazy… A jakie gładkie posadzki!… Żona pana mecenasa będzie
          bardzo szczęśliwa.
            – Jeżeli do szczęścia wystarczą jej gładkie posadzki – odezwał się na to pół-
          głosem serdeczny przyjaciel mecenasa.
            W salonie zrobiło się bardzo wesoło. Pan Tomasz także uśmiechnął się, ale
          od tej pory, gdy mu kto wspomniał o małżeństwie, machał niedbale ręką, mó-
          wiąc:
            – Iii!…
            W tych czasach ogolił wąsy i zapuścił faworyty. O kobietach wyrażał się za-
          wsze z szacunkiem, a dla ich wad okazywał dużą wyrozumiałość.


           ekwipować – wyposażyć w coś, zaopatrzyć
          7
                                        4
   1   2   3   4   5   6   7   8