Page 6 - demo_ksiazki
P. 6
To była moja pierwsza Wigilia. Czekałem na nią z nie-
cierpliwością. Zwierzęta mówią wtedy ludzkim gło-
sem. Zastanawiałem się, jak to będzie. Co powiem?
Jaki będę miał głos? Otworzę pyszczek i słowa same
z niego wyjdą? Usłyszę własne myśli?
Cieszyłem się i nie mogłem usiedzieć w miejscu. Po-
stanowiłem sprawdzić, czy wszystkie fotele, krzesła
i łóżka są tak wygodne, jak osiem i pięć minut temu.
Wskakiwałem na nie i zaskakiwałem z nich, poszcze-
kując, a właściwie upewniałem się, czy nie zaczą-
łem przypadkiem mówić dzień przed Wigilią. Ale nie,
wciąż tylko szczekałem, popiskiwałem i warczałem.
Żadnego mówienia ludzkim głosem.
– Bąbel, co ty wyprawiasz? – zapytała mama Kasia,
patrząc na mnie tak dziwnie, jakbym wyciągnął z ko-
sza na śmieci brudną pieluchę Jureczka. Albo wszedł
przednimi łapkami do miski z wodą przeznaczoną
do picia.
– Nie mogę doczekać się Wigilii! Możesz sprawić, by
już przyszła? – powiedziałem, znaczy zaszczekałem.
Mama chyba nie zrozumiała, bo zaczęła ubierać Ju-
reczka. Pewnie pomyślała, że chcę wyjść na dwór. Nie
miałem nic przeciwko! Na dwór mogę wychodzić sto
razy dziennie. Najlepiej z Jureczkiem.
Jureczek to mój braciszek i najlepszy kumpel. Jest ode
mnie młodszy, ale rośnie bardzo szybko i trochę mnie
- 8 -