Page 20 - demo_ksiazki
P. 20

Marta Fox • Moja Ołowianko, klęknij na kolanko




              Siedząc w pociągu do Zabrza, skończyła czytać „Obietnicę
           poranka” francuskiego pisarza, Romain Gary`ego. W ostatnim

           rozdziale podkreśliła ołówkiem zdanie: Nie udało mi się napra-
           wić świata, pokonać głupoty i zła, przywrócić ludziom godności
           i sprawiedliwości, wygrałem jednak turniej ping–ponga w roku
           1932 w Nicei i w dalszym ciągu każdego ranka wykonuję dwa-
           naście pompek; cóż, nie należy się zniechęcać.
                „Nie  należy  się  zniechęcać”  –  powtórzyła  w  myślach,  tak
           jakby te słowa były drogowskazem dla wszystkiego, co już wy-
           darzyło się w jej życiu i co jeszcze mogło się wydarzyć. Oczy-
           wiście nie wiedziała, jakie koleje losu ją czekają, bo tego nikt

           nie  wiedział.  Przeczuwała  jednak,  że  skoro  została  wezwana
           w trybie pilnym do kliniki pediatrycznej przez profesor Bożenę
           Hager-Małecką, to chodzi o sprawę wielkiej wagi. Tym więk-
           szej, że polecono jej zabrać ze sobą kartoteki wszystkich dzieci
           z niedokrwistością.
              –  Wszystkie?  –  jęknęła  Wiesia.  –  Przecież  my  tego  nie
           udźwigniemy! Takich dzieci jest bardzo dużo.

               Zamiast kartotek Królowa zabrała swój opasły zeszyt spo-
           strzeżeń.  Oprawiony  był  w  plastikową  okładkę,  a  na  stronie
           tytułowej  straszyły  czarne  drukowane  litery  zapisane  gru-
           bym mazakiem: Tajne/Poufne. Przychodnia Rejonowa w Szo-
           pienicach.
               Jechała razem z pielęgniarką Wiesią Wilczek, swoją prawą
           ręką. Wiesia siedziała przy oknie. Jak mówiła, lubiła obserwo-







                                        74
   15   16   17   18   19   20   21   22   23