Page 6 - dzieciaki_z_naszej_paki
P. 6
Lekcje mijały szybko, ale byłem taki podekscytowany, że nie zapamiętałem, co za-
dała do domu pani od polskiego ani matematyczka. Zaraz po muzyce z Gapciem, który
uczył nas śpiewania patriotycznej pieśni, wróciliśmy do pracowni biologicznej i ukry-
liśmy się za stojącymi tam wielkimi tablicami. A fe! – spoglądałem na proces ewolucji
małp człekokształtnych. – Nie chciało mi się wierzyć w teorię, że człowiek pochodził
od takiego wielkiego włochacza! Czekałem w napięciu, aż wreszcie wyjąłem z kiesze-
ni landrynki i poczęstowałem Glusia, który chwycił od razu garść twardych cukierków.
Nagle rozległy się ciche kroki i ktoś wszedł do pracowni. To był Maks. Rozglądał się
niepewnie i aż podskoczył, kiedy wybiegliśmy zza tablic.
9