Page 5 - dzieciaki_z_naszej_paki
P. 5

ko słyszała, mogła się wkurzyć, bo ona jedna z klasy starała się być miła dla Nowe-
       go. Nie tak jak Adam, który na pytanie, gdzie jest łazienka, poprowadził go do toalety
       dla nauczycieli.


                                                           ***
          Kiedy podeszliśmy na przerwie do Nowego, ten zwietrzył podstęp, bo włożył ręce
       do kieszeni i spojrzał na nas nieufnie. W miarę jak słuchał wyjaśnień Glusia, mina mu
       rzedła.
          – Wykonasz ten challenge? Jeżeli tak, to przyjmiemy cię do paczki – powiedział

       Bakcyl, zaś Bąbel nerwowo zachichotał. – Słowo!
          – No... nie wiem... – ostrożnie zaoponował Maks.
          – Każdy z nas brał do ręki Gonzia – powiedziałem poważnie. – No i jak podołasz wy-
       zwaniu, naprawdę staniesz się jednym z nas.
           Nowy wreszcie złamał się. – Niech będzie – westchnął ciężko. – To kiedy?
          – Jutro jest piątek i mamy przyrodę, więc po lekcjach. Ukryjemy się w pokoiku przy
       pracowni – wytłumaczył Bakcyl.
          W piątek Maksiu usadowił dwa swoje węże w babcinym wiklinowym koszu na pra-
       nie, który zakrył pokrywką i przeniósł do swojego pokoju. To na wszelki wypadek, gdy-

       by babci zachciało się go szukać. Wiedział, że tam nie wejdzie, bo na drzwiach zawie-
       sił tabliczkę z wizerunkiem wielkiej psiej mordy i napisem: TEREN PRYWATNY. ZJEM
       CIĘ, ZANIM WEJDZIESZ. Widział takie tabliczki na bramach domów z ogródkami i po-
       myślał, że będzie zabawnie, gdy umieści ją na swoich drzwiach. Faktycznie, odkąd ją
       przykleił, nawet wszędobylskiej babci odechciało się gmerania w jego ciuchach, no
       i mógł bałaganić, ile dusza zapragnie! Ponieważ tego dnia rodzice wyszli do pracy
       wcześniej, wprowadził do mieszkania Bakcyla z małym wózkiem na zakupy. Chłopcy
       umieścili w nim terrarium i ruszyli pod budynek szkoły, gdzie w krzakach czekał na
       nich Tomcio ze swoim pająkiem.
          – Na razie w środku jest tylko woźna – zameldował Tomcio i pomógł im po cichutku
       przemknąć koło dyżurki dozorcy. Pracownia, o dziwo, była otwarta. Pani woźna mu-

       siała sprzątać wcześniej, bo po świeżo umytej i nabłyszczonej podłodze można było
       jechać jak po lodzie!
          Przenieśliśmy z Glusiem terrarium Gonzia do pokoiku przy pracowni, po czym umie-
       ściliśmy nowe terrarium z gumowym ptasznikiem na miejscu tamtego. Gdy przystro-
       iłem je zielenią i pniakami, kładąc ogromnego pająka na jednej z gałęzi, Adaś aż się
       wzdrygnął z obrzydzenia.
          – Brr! Nie chciałbym teraz być w skórze Patyczaka! Będzie miał pietra!
          No i o to chodzi – aż uśmiechnąłem się na tę myśl. Będzie chciał, żeby rodzice wy-
       pisali go z naszej szkoły!







                                                          8
   1   2   3   4   5   6