Page 15 - demo ksiazki
P. 15
każdą kolejną miseczką, ponieważ „dzięki temu jest się szczup-
łą”, jak mówiła. Choć lubię moją ciotkę, to w kwestii dawania
przykładu teraz nie mogła niczym zagrozić Krissi.
– Elli nie ma żadnych pomysłów – odpowiedział zamiast
mnie mój brat. – Elli potrafi tylko pyskować.
– Możemy iść na górę? – spytałam.
Oczywiście odpłaciłabym mojemu bratu pięknym za nadob-
ne, ale efektem byłaby chryja, a to nie byłoby przyjemne dla
pozostałych gości. Oprócz Andrei byli u nas przyjaciel taty Siggi
i jego żona Erika. A poza tym mój wkład w pomysły rzeczywi-
ście wynosił zero. Ale Krissi musiała udaremnić moją ucieczkę.
– Ale ja jeszcze nie skończyłam… – powiedziała, wkładając
właśnie boczek i groszek do miseczki z raclette.
– To jaki ty miałaś pomysł, Elli? – zapytała mama, dowodząc
kolejny raz swej wrażliwości wobec córki. Postanowiłam wymie-
rzyć im wszystkim cios typu szach-mat za pomocą filozofii.
– Pomysł ma sens wtedy, kiedy jest szansa na jego realizację.
Niestety, efekt tego stwierdzenia był zerowy, bo mama roze-
śmiała się.
– Ale dobry pomysł zawsze można zaproponować!
– Tkwilibyśmy w epoce kamienia łupanego, gdyby każdy tak
myślał – dodał Siggi.
– Tak – poparła go Erika. – To jest, że tak powiem, część od-
powiedzialności wobec społeczeństwa, którą ponosi każdy z nas.
W duchu nazywałam ich oboje „wyrodnymi rodzicami”, od
kiedy dowiedziałam się, że swego syna w odpowiednim mo-
mencie zapisali do szkoły z internatem. A teraz ci ludzie, któ-
rzy pozbyli się swoich dzieci w momencie, kiedy te zaczynały
18