Page 4 - tmp
P. 4

Widzowie z zapartym tchem obserwowali potyczki mężnych bohaterów na pięknych
          rumakach. Zewsząd słychać było okrzyki zachwytu i przerażenia. Po paru godzinach
          walk, na zamkowym dziedzińcu pozostało już tylko dwóch odważnych.
           Ach! Cóż to był za widok! Naprzeciw siebie stało dwóch pięknych i walecznych ryce-
          rzy, a każdy z nich pragnął wygranej. Zgromadzeni dostrzegli w śmiałku w złotej zbroi
          samego księcia Przemka, ale kim był drugi młodzian, nie wiedział nikt. Wreszcie poje-
          dynek się zaczął. Przez długi czas nie można było wyłonić zwycięzcy.
           Raz po raz szala wygranej przechylała się na którąś ze stron, nie dając jednak przewa-
          gi żadnemu z rycerzy.
           Nagle czarny rycerz wymierzył swą kopię w rywala i zrzucił go z konia. Przemko nie
          odniósł poważnych ran, ale przegrał z niegodnym siebie przeciwnikiem.
           Na placu tryumfalnie zabrzmiały fanfary, obwieszczające wygraną, a sam zwycięzca
          zbliżył się do trybuny, na której siedziała księżna. Rycerz zdjął przyłbicę, aby Ludgar-
          da mogła uhonorować go wieńcem zwycięstwa, a wszyscy rozpoznali w nim dzielnego
          Dobiesława ze szlachetnego wielkopolskiego rodu Zarębów.
           – Dzielny rycerzu, broń zawsze swej rycerskiej cnoty i bądź gotów, aby w sposob-
          nej chwili stanąć do walki ze swymi wrogami – rzekła Ludgarda, wręczając zwycięzcy
          miecz i wkładając na jego skronie złoty wieniec.
   1   2   3   4   5   6   7   8   9