Page 11 - DEMO KSIAZKI
P. 11
Rozdział drugi
Szczeniaczkowi udało się wywęszyć miejsce, w którym drewniane ściany
szopy bezpośrednio stykały się z ziemią. Przednimi łapkami kopał teraz
dół, wytężając wszystkie swoje siły, chociaż miał ich tak niewiele. Kiedy ten
człowiek przyjechał do domu jego mamy i sióstr, na początku wydawał się
wszystkim miły. Nawet pochwalił go za odwagę. Ich panu, Rafałowi, powie-
dział, że maluch jest w porządku, bo przybiega do niego, gdy go woła.
– Będzie dobrze stróżował! – stwierdził i podniósł go za kark, choć pan
Rafał nigdy by tego nie zrobił. W ogóle, gdyby jego poprzedni właściciel
wiedział, co go czeka po tym, jak zostanie wrzucony na tylne siedzenie duże-
go samochodu...! Na pewno by go nie oddał, o nie! Ale za bardzo nieznajo-
memu zaufał!
Na wspomnienie ciepłego pokoju i pachnącego smakołykami legowiska
koło kominka piesek zaskomlał. Tak odległe to było od teraźniejszej, ponu-
rej rzeczywistości!
Nie mógł zapomnieć o mamie, z którą nie zdążył się pożegnać przez to,
że znienacka wrzucono go do auta. Pewnie mama teraz zamartwia się o nie-
go! Codziennie bawił się z nią i siostrami w ogródku pana Rafała, a raz, gdy
13