Page 13 - DEMO KSIAZKI
P. 13

poszli nad jezioro, pływał z nimi łódką! Siedział na dziobie, wiatr rozwiewał


                  mu uszka, a on pełnił wartę, obserwując czujnie okolicę, bo zawsze pilnował,
                  żeby nikt obcy nie przedostał się na ich teren. Może właśnie to nie podobało


                  się panu Rafałowi, skoro postanowił się go pozbyć?
                     Odkąd przyjechali i ten człowiek wywlókł go z auta, wrzucając do ciem-


                  nego, pachnącego stęchlizną miejsca, było mu coraz gorzej. Już po kilku go-
                  dzinach poczuł głód, lecz gdy zaczął skomleć, dopominając się o jedzenie,


                  wielkolud chwycił go boleśnie i podetknął mu pod nos zwiniętą pięść:
                     – Au! – dostał tą pięścią w nos, co mocno zabolało. – Ja cię nauczę! – rzu-


                  cił nowy pan na odchodne i ta nauczka przekonała go, że najlepiej jest scho-
                  dzić tamtemu z drogi i o nic go nie prosić, bo można nieźle oberwać. Czło-


                  wiek, kiedy wchodził do szopy, wpuszczał czasem do niej trochę słońca z po-
                  dwórka, wzbudzał w nim coraz większy strach. Dawał mu coś do zjedze-


                  nia tak rzadko, że aby nie odczuwać burczenia w brzuszku, jadł, co popad-
                  nie. Ostatnio był to stary rozmoczony chleb, który znalazł w kąciku między


                  zużytymi oponami. Wylizał wszystko, aż do ostatniego okruszka, ale dalej
                  był głodny. Dziś zabrał się za stare, skórzane chomąto, lecz zrezygnował, kie-


                  dy okazało się zbyt grube i nie do przełknięcia. Przez dziury w dachu szopy
                  do środka dostawał się deszcz, piesek zlizywał wodę z mokrych desek, żeby


                  przynajmniej zwilżać gardło. Ale wczoraj nie padało. Nie ma co, szykował
                  mu się kolejny niełatwy dzień!


                     Wyczerpany i zrezygnowany, położył się w wykopanym przez siebie dołku.
                  Przymknął oczy. Jeżeli nikt nie zlituje się nad jego losem, to przyjdzie mu tu


                  spędzić resztę psiego życia.
                     – Auu! – zawył przeciągle.







                                                             15
   8   9   10   11   12   13