Page 6 - demo ksiazki
P. 6
Zaiba skupiła się i wyjrzała spod obrusa. Impreza przy
stole dopiero się rozkręcała. Mimo że przyjęcie rozpo-
częło się oficjalnie już jakiś czas temu, 15:00 była dość
wczesną porą jak na ceremonię mającą potrwać do
wczesnych godzin porannych. Goście, którzy dopiero
co przybyli, ubrani w połyskliwe sari i elegancko skrojo-
ne garnitury, rozmawiali w grupkach, próbując nadążyć
za najnowszymi plotkami. Bransoletki kobiet spływały
kaskadami po nadgarstkach, gdy tańczyły przy drzwiach
patio wychodzących na ogród. Ale dzięki Bogu po Ma-
riam nie było ani śladu.
„Mariam, tylko tego nie zepsuj” – pomyślała Zaiba.
Wiedziała, że Samira, jej druga kuzynka, przez dłu-
gie miesiące przygotowywała się do przyjęcia Mehndi.
Pragnęła, by była to perfekcyjna uroczystość poprze-
dzająca perfekcyjny ślub, na którym Samira – lub Sam,
jak nazywała ją większość ludzi – okazałaby się perfek-
cyjną panną młodą. Sam była perfekcjonistką.
Zaiba odprężyła się trochę i westchnęła z radością –
wszystko było cudne! Ślub w Pakistanie byłby niczym
bez poprzedzającej go ceremonii Mehndi, podczas któ-
rej ciało panny młodej dekorowane jest w misterne wzo-
8