Page 4 - demo_ksiazki
P. 4
tym trenował młodych chłopców w klubie koszykówki, więc potrafił
ogarnąć grupę.
– W sumie… – Miłosz zastanowił się przez chwilę. – W sumie OK,
Krystian może być. Przekonam chłopaków. A ty pomóż mi przekonać
pozostałych rodziców.
Ruszyli spod bloku, jakby startowali w wyścigach. Tak to już jest, że
jak się spotka kilku chłopców na rowerach albo hulajnogach, to się ści-
gają. Miłosz uwielbiał się ścigać. Zawsze po takiej szybkiej jeździe na
rowerze lepiej szło mu w Minecrafcie oraz miał więcej siły do nauki, je-
dzenia i innych spraw, na które zwracają uwagę dorośli. Mama Miłosza
mówiła, że kręcenie nogami nakręca mu głowę na lepsze pomysły.
– Ale to super wymyśliliśmy! – cieszył się Maciek. Kumplował się
z Miłoszem od przedszkola. Lubili te same gry, tych samych piłkarzy, te
same filmy. Mieli o czym rozmawiać i nigdy się ze sobą nie kłócili ani
nie nudzili. Jak ktoś pytał Maćka, kto jest jego najlepszym kumplem,
odpowiadał: „Miłosz”. Jak ktoś pytał Miłosza, kto jest jego ulubionym
kumplem, odpowiadał: „Maciek”.
Do ostatniego etapu przeprawy przez rzekę i ogniska mieli jakąś go-
dzinę jazdy. Z przerwą na posiłek. Trasa wiodła wzdłuż rzeki po wyso-
kim wale przeciwpowodziowym. Na pierwszym postoju tak skutecznie
się najedli i odpoczęli, że myśleli, iż nikt już na rower nie wsiądzie.
– Przesadziliście z tymi wyścigami – Krystian powiedział to, co każ-
dy w głębi duszy wiedział. Nikt jednak nie zamierzał marudzić. Powoli
chłopcy zaczęli wsiadać na rowery.
– Kierunek: prom! – mobilizował kolegów Miłosz. Postanowił, że dru-
gi etap przejedzie na końcu stawki, porozgląda się wokół, nie będzie się
spieszył.
Ledwo zdążył wystartować, usłyszał dziwne syczenie spod kół. Zsiadł
z roweru. Nie miał powietrza w tylnym kole. A to pech!
– Koniec jazdy! – wykrzyknął.
Wszyscy zawrócili. Okazało się, że nikt nie ma zapasowej dętki. I nikt
nie może mu pomóc.
– Dzwoń do taty. Niech cię stąd zabierze – zadecydował Krystian.
44