Page 5 - demo_ksiazki
P. 5

– Mieli przyjechać i kupić mi psa! – czuła, że zaraz zacznie kaszleć. Tak pragnę-

            ła mieć swojego psiego przyjaciela! I to właśnie psa, a nie kotka czy chomika. Wy-

            obrażała sobie, że wyprowadza go na spacer do parku i rzuca mu piłeczkę, którą

            on przynosi pod jej nogi. Wiedziała, że jej pies byłby najgrzeczniejszym pupilem na

            świecie! Przypominała mamie, że ponieważ nie ma siostry ani brata, powinna mieć

            kogoś do kochania. A przecież psy są najwierniejsze.

               Jednak rodzice wciąż mieli wątpliwości, że nie będzie miał kto zająć się czworono-

            giem, bo babcia z chorym kręgosłupem nie nadaje się do dalekich spacerów, a pies

            będzie ją ciągnął na smyczy. Że Emilka ma astmę, więc może dostać ataku duszno-

            ści od sierści zwierzęcia. Że ich nie ma, a to poważna rzecz – pies. W końcu stanęło

            na tym, że gdy przyjadą na Boże Narodzenie, to zastanowią się  jeszcze raz i może,

            może się zgodzą, jeśli ich jedynaczka nadal będzie tego tak bardzo pragnęła.

               Babcia westchnęła, a na jej czole pojawiły się zmarszczki. Oj, to nie wróżyło nic

            dobrego:

               – Kochanie, bardzo mi przykro – zaczęła tłumaczyć. – Wczoraj, kiedy byłaś u He-

            lenki, zadzwonili i powiedzieli, że nie mogą teraz przyjechać. Bilety są drogie, a prze-

            cież odkładają na mieszkanie. Zresztą, to tylko dwa dni, zaraz po Bożym Narodzeniu

            twój tatuś musi iść do pracy. Wiesz, że bardzo cię kochają – odgarnęła Emilce wło-

            sy z czoła. – Będziemy mieli piękne Święta, sama zobaczysz! Przyjadą ciocia z wuj-

            kiem... A z Romkiem i Alusią rozmawiamy przecież codziennie na skypie.

               – Ojej! – dziewczynka jęknęła z rozpaczą, a potem zaczęła nagle drzeć dopiero

            co napisaną kartkę. – To niesprawiedliwe! – krzyknęła. – Wigilia bez nich i bez psa?

            Gorzej już być nie może! – usiadła na kanapie, pogrążając się w czarnych myślach.

               – Emilko, postaraj się uspokoić, bo źle się poczujesz – przestraszyła się babcia. –

            Pomyśl, kto miałby wychodzić z psem wieczorami, bo samej bym ciebie nie puści-

            ła, a dziadek już nie jest taki zdrowy jak niegdyś – babcia Lusia posmutniała. – Co

            prawda, masz siedem lat i mogłabyś mi troszkę pomóc w opiece nad nim, ale kto




                                                                                                              5
   1   2   3   4   5   6   7