Page 6 - jak_to_ze_lnem_bylo
P. 6
6
– To jest owo złoto – rzekł spokojnym głosem. – Obiecałem, że będzie ono
bogactwem dla twego ludu i dziś spełniam to przyrzeczenie – dodał z lek-
kim uśmiechem.
Król w pierwszej chwili oniemiał ze zdziwienia. Dopiero po jakimś cza-
sie – na szczęście nie trwało to zbyt długo – publicznie przeprosił staruszka.
A jeszcze później, widząc niezwykłość podarowanej rośliny, mianował go
nadwornym nauczycielem uprawy lnu – bo tak się owa roślina zwała.
Staruszek spełnił swoją misję i wkrótce cały lud króla zajął się uprawą lnu.
Już nikt nie chodził w owczych skórach, a ludność mogła cieszyć się z pięk-
nych, lnianych szat. Było ich tak wiele, że wnet inne kraje zaczęły je kupo-
wać, co – zgodnie z obietnicą daną przez starca – przysporzyło ludowi nie-
cierpliwego króla niemało bogactwa...