Page 2 - demo ksiazki
P. 2

lem tuszył , skórom moją pierwszy raz obaczył,
                               2
         Ale, żem to, co postrzegł, na dobre tłumaczył,

         Wdawszy się już, a nie chcąc dla damy ohydy ,
                                                                        3
         Wiejski Tyrsys, wzdychałem do mojej Filidy .
                                                                      4

         Dziwne były jej gesta i misterne wdzięki,

         A nim przyszło do ślubu i dania mi ręki,

         Szliśmy drogą romansów, a czym się uśmiechał,

         Czym się skarżył, czy milczał, czy mówił, czy wzdychał,


         Wiedziałem, żem niedobrze udawał aktora,

         Modna Filis gardziła sercem domatora.

         I ja byłbym nią wzgardził; ale punkt honoru,

         A czego mi najbardziej żal, ponęta zbioru,


         Owe wioski, co z mymi graniczą, dziedziczne,

         Te mnie zwiodły, wprawiły w te okowy śliczne.

         Przyszło do intercyzy. Punkt pierwszy: że w mieście

         Jejmość przy doskonałej francuskiej niewieście,

         Co lepiej (bo Francuzka) potrafi ratować,


         Będzie mieszkać, ilekroć trafi się chorować.

         Punkt drugi: chociaż zdrowa, czas na wsi przesiedzi,



         2  tuszyć – sądzić, uważać
         3  ohyda – niesława
         4  Tyrsys, Filida – imiona boaterów modnych sielanek dworskich


                                              2
   1   2   3   4   5   6   7