Page 4 - demo ksiazki
P. 4
Rozdział drugi
W tym samym czasie, niedaleko miejsca, w którym ptaszek uciekał przed
morskim lampartem, ku stacji naukowo-badawczej zmierzał jeden ze statków
turystycznych Kangona. Na swoim pokładzie miał dwie ciekawe świata glob-
troterki, oglądające z podziwem krainę wiecznych lodów.
– Nareszcie! – pani Adela wygramoliła się z wielkiego pontonu i od razu
wpadła po kolana do wody. Statek nie mógł dopłynąć bezpośrednio do brze-
gu, więc żeby dostać się na skuty grubą skorupą lodu ląd obie – mama z cór-
ką – musiały przeprawiać się dalej pontonem, a następnie brodzić kilkadzie-
siąt metrów w wysokich kaloszach.
– Brrr, jaki tu mróz! – otrząsnęła się Adela. – A to na razie lato! Chodzimy
w kaloszach jak kaczki w stawie – powiedziała do córki, która nadspodzie-
wanie dobrze znosiła trudy kilkunastodniowej podróży.
– Kto to widział, żeby jechać do pracy na koniec świata! – gderała im
przed wyjazdem Karolina, babcia Asi, tak jakby sprzysięgła się przeciwko
nim. – I do tego z ośmiolatką!
12