Page 15 - demo ksiazki
P. 15
Rozdział 1 – Pustynie poznania
Dość mgliste wyjaśnienie Geno nie usatysfakcjonowało Nicosii, który
podniósł się z chodnika, mamrocząc:
— Może i jest tak, jak mówisz, ale ja i tak się boję. — Podrapał się po
brzuchu wystającym spod bluzy.
— Nie chcesz być już moim przyjacielem? — zapytał zlękniony Geno.
— Nie wiem. Mirta Bini też widziała te wszystkie dziwy i z pewnoś-
cią opowie o tym innym. Mogę sobie wyobrazić, co powiedzą jej głupie
koleżaneczki, Gioia i Marlonia. Nie wspominając już o moim kuzynie
Galimede, będzie się z nas naśmiewał do końca życia. Nikt nie uwierzy
w tę bajeczkę o klinice. Nawet nauczyciele! Powiedzą, że naprawdę jesteś
szurnięty i wszystko zacznie się od początku. Znów będą gadać o twoich
rodzicach i ich dziwactwach. Czy zdajesz sobie z tego sprawę? — Nicosia
miał rację.
— Błagam cię, musisz mi uwierzyć. Nie mogę ci wszystkiego wyjaśnić.
Musimy powstrzymać Mirtę — powiedział Geno, po czym poderwał się
z chodnika i wziął pod rękę Nicosię. — Pomóż mi. Za miesiąc wszystko się
zmieni. Wszystko powróci do normalności — podsumował, obawiając się,
że może bezpowrotnie utracić jedynego przyjaciela z Dolnego Dzwonu.
— Miesiąc? Jak chcesz powstrzymywać Mirtę przez tyle czasu? Prze-
cież ona nie potrafi trzymać buzi na kłódkę! — odparł zmartwiony Nicosia.
— O wilku mowa! — wykrzyknął Geno.
Tuż przed nimi pojawiła się Mirta na swoim rowerze.
— A niech to! Co teraz? — przyjaciel był wyraźnie podenerwowany.
Mirta Bini gwałtownie zahamowała, zeskoczyła z siodełka i z wysoko
uniesioną głową powiedziała wyzywająco:
— Z ciekawości nie mogłam dzisiaj w nocy zmrużyć oka, no może tro-
chę też ze strachu. No już, kim oni byli? Kim byli ci z apteki? — zapytała
dziewczynka, poprawiając swoje ohydne okulary. Następnie złapała się
pod boki i czekała.
15