Page 7 - Demo_ksiazki
P. 7
z Indianinem. Wysoki Orzeł powstał i wzniósł rękę ponad głowę. Z rzed-
niejącego mroku nocy wyłonił się drugi wojownik, z godnością podszedł
do obozowiska i zajął miejsce obok Orła.
– To mój brat, Ostry Krzemień – wyjaśnił Wysoki Orzeł. Fajka pokoju
z rąk Guntera przeszła teraz w ręce nowo przybyłego Szawaneza.
– Ilu jeszcze wojowników ukrywa Wysoki Orzeł w puszczy? – rzucił
złośliwie Tomasz Connel.
– Dym świętej fajki Manitu złączył nas pokojem i przyjaźnią. Jeste-
5
śmy braćmi.
Ostry Krzemień ma obie strzelby, swoją i moją – mówił spokojnie India-
nin. – Gdyby w puszczy byli jeszcze jacyś wojownicy, broń zostałaby przy
nich. – Orzeł odebrał długi muszkiet od przybyłego i położył tuż obok sie-
bie. Ciągnął dalej: – Biali bracia polują na łowieckich terenach Szawane-
zów. Nie brak tutaj zwierzyny. Ale nad Wabash coraz więcej zwierząt ginie
od kul białych. W dole rzeki zaczynają wyrastać wigwamy białych twarzy.
Kraj Indian staje się mniejszy. To zły znak.
– Do czego zmierzasz? – przerwał mu niecierpliwie Gunter.
– Biały człowiek nie uznaje granic i mówi, że wszystko należy do nie-
go. Czerwonoskóre plemiona od klęski pod Zaporą z Pni żyją w niedostat-
ku. Manitu białych jest wielki i potężny. Wojownicy Szawanezów chcą żyć
w zgodzie z białymi braćmi. Przedwczoraj Wysoki Orzeł i Ostry Krzemień
wrócili do swego wigwamu nad Eel River, skąd przed kilkunastoma dnia-
mi wyruszyli na łowy. Ich chata była pusta! Gdy wojownicy Szawanezów
tropili ślady karibu, ktoś ukradł cztery razy po dziesięć skórek. Szukamy te-
raz sprawców kradzieży. Czy biali bracia ich nie znają? – Pytanie Orła za-
brzmiało jak oskarżenie.
Ryszard Kos dostrzegł niepokój w oczach starego Connela. Twarz Gun-
tera wyrażała wściekłość, zaś młody Jerry znów położył rękę na rękoje-
ści noża.
– Czerwoni bracia pytają nas o dziwne rzeczy – powiedział Kos. – Czyż-
by wokół wigwamu złodzieje nie zostawili śladów?
– Mogli to być Wyandoci albo inni wasi czerwoni pobratymcy – szorst-
ko rzucił Johann.
– No! – odezwał się po raz pierwszy Ostry Krzemień. – Czerwonoskó-
rzy wojownicy nie kradną. Wokół chaty były ślady skórzanych butów trzech
bladych twarzy.
Na moment zaległa pełna napięcia cisza. Indianie uważnie obserwowa-
li białych.
– Chyba nas nie podejrzewacie? – odezwał się stary Tomasz, siląc się na
spokój. – Tamtych było trzech, jak sami stwierdzacie, a nas jest czterech. Nie
byliśmy nad Eel River, lecz łodzią przypłynęliśmy tutaj z fortu Gjuiatenon.
5 Manitu – według wierzeń Indian: nadprzyrodzona siła
7