Page 8 - demo_ksiazki
P. 8
Marta Fox • Moja Ołowianko, klęknij na kolanko
istota rzeczy zawsze mi się wymykała, więc odpuszczałam
i płynęłam ku następnym doświadczeniom.
Od razu przyznam, że w zeszłym roku najwięcej było we
mnie smutku, żalu, nawet rozpaczy. Nie miałam na to wpły-
wu. Nie miałam nawet siły na omijanie stawianych przede mną
przeszkód, a co dopiero na ich podnoszenie i odrzucanie. Ni-
czego by to zresztą nie dało, bo świat wydawał mi się totalnie
zaburzony, a ja czułam się w nim tylko pyłkiem z kosmosu.
Gromadziło się to we mnie, gromadziło, aż się przelało.
Najpierw problemy w szkole, ponieważ nie byłam wystar-
czająco dobra – inni byli lepsi. Potem wredny Rafał, w którym
się zakochałam, a który potraktował mnie tak, że opadła mi
szczęka, aż wreszcie śmierć babci, na moich rękach. Skąd mo-
głam wiedzieć, że tak mnie dobiją? Że nie wytrzymam i pójdę
w odstawkę? Babcia Bogumiła wiedziała, że coś jest nie tak,
w końcu była psychiatrą, ale nawet ją życie mi zabrało.
„Jak życie ci zbrzydnie i świat stanie się piekłem, wsadź
łeb do kibla i nakryj się deklem” powtarzała mi w kółko Zośka
z familoka na Nikiszowcu. Uśmiechałam się wtedy, bo mówi-
ła to z przekonaniem o wyższości swojego wierszydełka nad
wszystkimi złotymi myślami świata, które zapamiętywałam
potem podczas terapii. Nie potrafiłam przyjąć jej rad do sie-
bie, uśmiech przekształcał się w grymas, dni toczyły się nadal
w smutku i powtarzanych czynnościach.
30