Page 9 - Demo_ksiazki
P. 9

Uwaga jej skierowała się na zmysł dotyku, powonienia
              i słuchu. Jej twarz i ręce nabrały takiej wrażliwości, że zbliżyw-

              szy się do ściany, czuła o kilka cali lekki chłód. Zjawiska odle-

              głe oddziaływały na nią tylko przez słuch. Przysłuchiwała się

              więc po całych dniach.

                    Poznawała posuwisty chód stróża, który mówił piskliwym
              głosem i zamiatał podwórko. Wiedziała, kiedy jedzie z drze-

              wem chłopski wózek drabiniasty, kiedy – dorożka, a kiedy –

              kary wywożące śmiecie.

                    Najmniejszy szelest, zapach, oziębienie się albo rozgrza-

              nie powietrza nie uszło jej uwagi. Z niepojętą bystrością po-
              chwytywała drobne te zjawiska i wysnuwała z nich wnioski.


                    Raz matka zawołała służącą.

                    – Nie ma Janowej – rzekła kaleka, siedząc jak zwykle

              w kąciku. – Poszła po wodę.

                    – A skąd wiesz o tym? – zapytała zdziwiona matka.

                    – Skąd?… Przecież wiem, że brała konewkę z kuchni, po-
              tem poszła na drugie podwórze i napompowała wody. A teraz

              rozmawia ze stróżem.

                    Istotnie zza parkanu dolatywał szmer rozmowy dwu osób,

              ale tak niewyraźny, że tylko z wysiłkiem można go było usłyszeć.

                    Lecz nawet rozszerzona sfera zmysłów niższych nie mo-

              gła kalece zastąpić wzroku. Dziewczynka uczuła brak wrażeń

              i zaczęła tęsknić.
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14