Page 8 - DEMO_KSIAZKI
P. 8
Czyżby zapomniała? Zuza uśmiechnęła się i pogłaskała przyjacie-
la po brzuszku.
– Żartowałam – zawołała ze śmiechem. – Tak tylko gadam, to
chyba z przejęcia. Trochę się denerwuję tym wyjazdem, wiesz?
Oczywiście, że wiedział. I osobiście, jak zawsze uważał, że nie
ma co się martwić na zapas.
– Naprawdę tak myślisz? – spojrzała z nadzieją.
Lord wspiął się na kołnierz jej płaszcza i połaskotał ją zielonym
ogonem w policzek.
Porwała go w objęcia i ruszyła w taneczny pląs wokół stołu.
Wreszcie, zdyszana, zatrzymała się i spojrzała na ogród.
– Nie bardzo wiem, czy się dogadam z dziewczynami w tej
szkole. Wiesz, że chodzą do niej tylko bogaczki? Ale może będzie
dobrze, co? – szepnęła przyjacielowi do ucha. Lord zrobił minę
pełną rezerwy, co zawsze objawiał marszczeniem małego noska.
Ale Zuza tego nie zauważyła, bo stanęła w oknie, by zawołać
nianię. Starsza, uśmiechnięta kobieta nadeszła od strony ogrodu,
ciągnąc za sobą kraciasty wózek na kółkach.
– To na twoją walizkę. Na szczęście znalazłam go w szopie – wy-
jaśniła na pytające spojrzenie Zuzy. – Nie wiem, po co wzięłaś tyle
ubrań, skoro i tak tam obowiązują mundurki – dodała nieco gderliwie.
Zuza bez słowa dźwignęła bagaż i dzielnie udając, że w ogóle jej
nie ciąży położyła go na wózku. Jego kółeczka natychmiast zapa-
dły się w piach.
Niania wybuchnęła śmiechem.
– Wiedziałam, że tak będzie, ale trudno, nie ma czasu na sorto-
wanie rzeczy w walizce. Popchnij wózek z tyłu, a ja pociągnę i ja-
koś dojdziemy na dworzec. Dobrze, że to blisko. A tę torbę z ka-
napkami po prostu załóż na ramię.
8 9