Page 3 - Demo_ksiazki
P. 3

1




                Diabeł wyskakuje z puDełka




            Pan  profesor  Gąsowski  nauczał  historii  wedle  własnej,  nieco  rozwi-
         chrzonej metody. Niektóre wielkie postacie, błąkające się po Elizejskich Po-
         lach albo krążące pośród gwiazd, bardzo miłował, o niektórych rozprawiał
         z drwiącym lekceważeniem, a w licznym, nieśmiertelnym tłumie były i takie,
         o których nie chciał mówić wcale. Omijał je przy spotkaniu, udawał, że ich
         nie dostrzega, nie kłaniał im się. O ukochanych osobistościach mówił z gorą-
         cym zapałem, piejąc na ich cześć górne hymny, po każdym zdaniu zasadza-
         jąc wykrzyknik jak cyprys na grobie. O Napoleonie, z ukochanych najuko-
         chańszym, rozprawiał jak natchniony poeta. Zdawało się, że każdej chwi-
         li zakrzyknie gromko: „Niech żyje Cesarz!” – i rzuci się w bój, krwawy sza-
         tan. Napoleon, siedząc okrakiem na komecie jak na ognistym koniu, z wiel-
         ką przyjemnością przysłuchiwał się panu profesorowi Gąsowskiemu. Gdy-
         by mógł sięgnąć z nieba, przypiąłby na jego piersi Krzyż Legii Honorowej.
         Mniej zadowolony z tych wykładów był piękny Alcybiades, o którym pan
         profesor mówił z lekceważeniem, że „był to fircyk, elegancik i w ogóle wy-
         dmuchana osobistość”. Nie można było dojść, czym sobie szlachetny Ateń-
         czyk zasłużył na tę opinię. To go jedynie mogło pocieszyć, że o innych nie-
         śmiertelnych pan profesor szerzył zgoła oszczerstwa. Cezar miał zamazaną
         hipotekę i, gdyby to zależało od pana profesora Gąsowskiego, nieśmiertel-
         ność pozbawiłaby go prawa korzystania z niezmiernej chwały. Tym, o któ-
         rym pan profesor wcale nie chciał mówić, któremu by się nie ukłonił i któ-
         remu nie podałby ręki, był Hannibal. Dlaczego? O tym wiedzą jedynie kar-
         tagińscy bogowie, jeżeli w ogóle o czymś wiedzą, bałwany opasłe. Hannibal
         miał wielu wrogów, straszliwych wrogów, śmiertelnych wrogów, ale nigdy
         i przenigdy nie miał takiego, jakim był twardy, zawzięty i nieustępliwy pan
         profesor Gąsowski. Od wielu lat mieli ze sobą na pieńku. Nieszczęsny Han-
         nibal łypiąc jedynym okiem, chwytał się za głowę i jęczał: „Co ja takiego mo-

                                                                               5
   1   2   3   4   5   6   7   8