Page 9 - Demo_ksiazki
P. 9
wała żeńskie ramiona. Miała piętnaście albo szesnaście lat, płowe włosy, roz-
iskrzone oczy, po których latały złote błyski, i zadarty nosek, po którym nic
nie latało. Ani brzydka, ani ładna, ale smukła, gibka, zgrabna i zapewne sil-
na. Na gołych nogach, tak opalonych, jak gdyby były posmarowane czekola-
dą, widniały liczne ślady zadrapań i stłuczeń. Przebiegła mi przez zdumioną
głowę myśl, że ta pannica chodzi po ziemi jedynie w niedzielę i wielkie świę-
ta, w dnie zaś powszednie łazi po drzewach albo przedziera się przez ciernie.
Nie mogłem zajrzeć jej do ust, mógłbym jednak przysiąc, że jej brak kilku zę-
bów, wybitych w nagłym zetknięciu się z jakimś płotem. Bynajmniej by mnie
nie zdziwiło, gdyby osoba wjechała była do mojego domu konno, siedząc na
oklep. Jaki pies, taka pani... Dobrana para... Pannica zuchwała, a pies opry-
szek. A nad tym psem – ja się znęcam!
Powiedziałem twardo:
– Niech pani powie swojemu psu, aby natychmiast zlazł z fotela!
– Dobrze, dobrze, proszę pana! – odrzekła wesoło. – Nic się takiego nie
stało. Rolly! Bądź łaskaw zejść...
Kreatura zwie się Rolly!
Kreatura zsunęła się niechętnie i wrogo na mnie spojrzawszy, ułożyła się
na dywanie.
Sprawa z psem była jako tako załatwiona, czekało mnie jednak gorsze
przejście z ,,zadartym nosem”. Jestem człowiekiem niepospolicie spokojnym
i opanowanym, jak gdyby mnie w młodości trzymano na lodzie, z trwogą
przeto myślałem o tym, że zostałem osaczony i że będę się musiał bronić jak
dzik w leśnym ostępie. Spojrzałem na panienkę spode łba i w tejże chwili po-
czułem gniew: panienka patrzyła na tragiczną moją dostojność ze ślicznym
uśmiechem, który wyrastał z dwóch dołeczków na zuchwałym jej obliczu.
Pannica raczej brzydka, a uśmiech naprawdę prześliczny i jakiś taki mięk-
ki, tkliwy i czuły, jakim się poranne, wiosenne uśmiecha słońce. Niemądre
moje serce już się chciało uśmiechnąć do tego uśmiechu, lecz w sam czas po-
wstrzymałem je groźnym napomnieniem. Ja nie dam się oszukać tak łatwo...
Za stary jestem wróbel na takie złociste plewy. Nie, moja panienko! Znam
te zgoła diabelskie sztuki, którymi osoba rodzaju żeńskiego, mająca nawet
lat szesnaście (i psa), umie zwieść nawet mędrca. Za takim uśmiechem kryć
się może przemyślny podstęp i misterne szalbierstwo. Cygan nie ocygani tak
Cygana, jak to snadnie i bez najmniejszego trudu może uczynić figlarna oso-
ba, mająca w twarzy dwa dołeczki.
9