Page 7 - Demo_ksiazki
P. 7

Rzekłem przeto z uśmiechem należycie tkliwym:
            – Narcyza była łaskawa wspomnieć coś o tym, że ta panna przyszła z kimś
         jeszcze...
            – Z nikim nie przyszła – odrzekła ponuro.
            – Ej, a mnie się coś zdaje, wedle tego, co słyszałem, że z tą panną ktoś
         przyszedł...
            – Bo przyszedł!
            Wzniosłem spojrzenie ku niebu i wezwałem je na świadka mojej niewin-
         nej męczarni. Zdawało mi się, że ujrzałem anioła dającego mi rozpaczliwe
         znaki, abym cierpiał, bo jeśli wdam się w bój z Narcyzą, sam przed wyzna-
         czonym mi czasem znajdę się pośród aniołów. Zazgrzytałem przeto łagod-
         nie zębami, lecz roztropnie uciszyłem serce, które chciało zawyć rozsrożo-
         nym głosem tygrysa.
            – Więc któż to przyszedł? – zapytałem takim głosem, którym płacze wio-
         lonczela. – Jakiś pan?
            – Żaden pan! – zakrzyknęła armata.
            Coś w niej jednak musiało zelżeć albo też moja przebrana słodycz mu-
         snęła jej twarde i zapiekłe serce, bo w przepaścistych oczach tej rzewnej ko-
         biety dojrzałem cień cienia litości. Pytałem przeto czym prędzej:
            – Skoro nie pan, więc kto?
            – Pies! – odrzekła mi z niezmierną męką. I aby mnie nie włóczyć wśród
         mgieł niepewności, dodała ze śmiertelną powagą: – Pannica czupiradło,
         a pies pokraka!
            Widać, że jej ulżył cokolwiek ten okrzyk, ale nie na długo. Odważyłem się
         na ciche pytanie:
            – Czy Narcyza nie wie przypadkiem, czego chce ta panienka z psem?
            Ona spojrzała na mnie z politowaniem i zagrzmiała głucho:
            – A skąd ja mam o tym wiedzieć?!
            Tak uderzyła w słówko „ja”, jak właśnie piorun uderza w uschłe drzewo.
            – Dobrze, już dobrze! – powiedziałem szybko. – Istotnie, skąd Narcyza
         mogłaby o tym wiedzieć... Ludzie sami czasem nie wiedzą, po co przycho-
         dzą. A gdzież jest ta panienka?
            – Siedzi w przedpokoju i gwiżdże! – ogłosiła Narcyza z boleścią.
            – Gwiżdże? Dlaczegoż ona gwiżdże?
            – Teraz wszystkie takie! – rzekła ona głosem zwęglonym. – Co z nią zro-
         bić? Może by tak na łeb ze schodów!...

                                                                               7
   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11   12