Page 8 - Demo_ksiazki
P. 8
stało – nie wiedziała. Nikt nie wiedział. Pamię-
ta każdy szczegół z tego dnia. Analizowała to
milion razy. Jechali metrem, tata wyjął komór-
kę i wysłał SMS-a do Martyny: „Ktoś nas obser-
wuje. Musimy go zgubić. Wysiadamy na naj-
bliższej stacji. Dam ci mój plecak. Pobiegniesz
z nim jak najszybciej”. Przetarł czoło dłonią i na-
ciągnął czapkę na głowę. Przyglądała się mu
uważnie, bo nigdy się tak nie zachowywał. Ro-
zejrzała się – w metrze było sporo ludzi, ale nikt
się im nie przyglądał. Wagony zaczęły zwalniać,
a Martyna poczuła, że początkowo lekkie drże-
nie w żołądku staje się coraz bardziej dokuczli-
we. Gdy wysiedli z metra, trzęsła się jak łyżeczka
wetknięta w galaretkę.
Ruchome schody wiozły ich ku wyjściu na Pa-
telnię. Gdy dochodzili do bramek, tata zdjął po-
woli plecak i trzymał go w ręce. Martyna wie-
działa, że w każdej chwili może go jej podać,
10