Page 5 - Demo_ksiazki
P. 5

– Bo jest bleeee – wywalony język Melachy

            prezentował takie obrzydzenie, że Martyna na-


            tychmiast znienawidziła szpinak, do którego do

            tej pory nic nie miała.

               – No fakt... Coś może być bleeee i tyle. Nie

            trzeba jak babcia dociekać i męczyć z tego powo-

            du innych tekstami w stylu: „Spróbuj. Nie spró-

            bujesz, to się nie dowiesz, czy nie lubisz”. Można

            czegoś nie lubić już na sam widok, a i zapach też

            może skutecznie zniechęcać do próbowania.

               Martyna była tuż-tuż upragnionego cienia, gdy


            stanął przed nią typ w ciemnych okularach, niepo-

            dobny do nikogo.

               – Cześć, Martyna! – przemówił i podsunął jej

            pod nos smartfon. Oczom Martyny ukazał się

            tekst: „Badz w najblizszy piatek o 16.00 w miej-

            scu do ktorego wyśle ci pinezke. F”.

               – Spadaj – Martyna odepchnęła rękę z tele-


            fonem, ale nie odepchnęła myśli, które od tej



                                                                       7
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10