Page 3 - Demo_ksiazki
P. 3
#martyna
Martyna przedzierała się przez Patelnię pełną
ludzi. Tak nieoficjalnie nazywa się plac przed wej-
ściem na stację metra Centrum w Warszawie. Pa-
telnie w słoneczny dzień bywają bezlitosne. Lu-
dzie poruszają się na nich jak smażone na maśle
krewetki. Martyna wzięła głęboki oddech. Zim-
ne powietrze ze stacji metra wypychało ją na po-
wierzchnię. Poprawiła słuchawki, wzięła głębo-
ki oddech i gotowa była na atak żaru, który lał się
z warszawskiego nieba. Tak się jej przynajmniej
wydawało. Miała do przejścia jedynie kilkanaście
kroków, by znów schować się w chłodzie pod-
ziemnego przejścia. Nie spodziewała się, że zro-
bienie tych kroków to będzie taaaaki wyczyn.
5