Page 13 - DEMO_KSIAZKI
P. 13

to nawet szkolne koleżanki Luli. Czyli nie jest tak źle, pomyślała
            pewnego dnia Lula, przyglądając się sobie w lustrze. Ciemne wło-
            sy, brązowe oczy, lekko śniada cera. Matka natomiast wyglądała
            jak królowa śniegu. I wszyscy dziwili się, kiedy przedstawiając
            Lulę, mówiła „moja córka”.
              Matka zaparkowała samochód przed bramą. Wysiadła i świe-
            cąc pod nogi latarką, ruszyła wąskim chodniczkiem w stronę
            domu, nie czekając na Lulę. Na ganku zapaliło się światło.
              Lula wysiadła z samochodu i spojrzała w niebo. Było bez-
            chmurne, a nad jej głową płonęły tysiące, miliony gwiazd. Jedne
            były ogromne i miała wrażenie, że znajdują się na wyciągnięcie
            ręki, inne nieco mniejsze, a jeszcze inne przypominały drobny,
            rozsypany po niebie pył. Pomiędzy nimi świecił księżyc, otoczony
            złowrogim pierścieniem, a ściana lasu wydawała się być zupełnie
            czarna. Gdzieś pomiędzy drzewami odezwała się sowa. Powietrze
            pachniało mokrą ziemią i żywicą.
              Lula zamknęła za sobą bramkę i weszła do domu. Ciotka nie
            zmieniła się nic a nic. Drobna, o mocno pomarszczonej twarzy
            i zupełnie białych włosach, poruszała się lekko i zwinnie jak ja-
            kieś drobne leśne stworzenie. Łasica, pomyślała Lula.
              – Już myślałam, że nie przyjedziecie – powiedziała ciotka,
            spoglądając na zegar.
              Wskazywał północ.
              – Zamknęli drogę od strony miasta – wyjaśniła matka. – Po-
            jechałam przez Garb.
              – Lubię to miejsce – na twarzy ciotki pojawił się uśmiech. –
            Ale wyrosła ta twoja córka. Cały Stefan… przepraszam – dodała.
              Na szczęście matka powstrzymała się od komentarza.
              – Przyniosę torbę – powiedziała Lula.




 12                                      13
   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17   18