Page 18 - Klasyka_mlodego_czytelnika_basnie_grimm2
P. 18
oni zaś wracali do domów tak samo biedni, jak przyszli. Staremu nie pozo-
stało nic innego, jak szukać roboty w innej wsi, a chłopak zaczął rozglądać
się za pracą u pobliskiego młynarza.
Trzeci brat poszedł terminować u tokarza, a ponieważ było to trudne rze-
miosło, uczył się najdłużej. Bracia pisali mu w listach, jak źle ich potrakto-
wano, jak zły oberżysta ostatniego wieczoru odebrał im ich skarby. Kiedy to-
karz już się wyuczył i miał odejść, majster podarował mu w nagrodę za do-
brą pracę worek, po czym rzekł:
– W worku znajduje się kij.
– Worek mogę przewiesić przez ramię i może mi dobrze służyć, ale na co
mi kij? Będzie tylko ciężarem – powiedział chłopak.
– Gdy ktoś cię skrzywdzi – zaczął majster – powiedz tylko: „Kiju, z wor-
ka!”, a wyskoczy między ludzi i zatańczy im wesoło po plecach, tak że przez
osiem dni się nie ruszą, a nie popuści, aż powiesz: „Kiju, do worka!”.
Czeladnik podziękował za ten szczególny podarek, worek zawiesił sobie
na plecach, a gdy ktoś zanadto się zbliżył, mówił w drodze: „Kiju, z worka!”,
kij zaś wyskakiwał i trzepał ubranka wszystkim po kolei, nie czekając, aż cze-
ladnik zdejmie go z pleców. Na dodatek robił to tak zręcznie, że nikt nawet
nie zmiarkował się, kiedy nadeszła jego kolej.
Młody tokarz dotarł do gospody, w której oszukano jego braci. Swój ple-
cak położył na stole przed sobą i zaczął opowiadać o niesamowitych rze-
czach, jakie widział w świecie.
– Tak – rzekł – można tam znaleźć niezwykły stoliczek, „złotego osła” i tym
podobne wspaniałości, którymi nie gardzę, ale wszystko to jest niczym w po-
równaniu z moim skarbem, który ukrywam w tym oto worku.
Gospodarz nadstawił uszu: „Cóż, do licha, może tam być? – myślał – Na
pewno w worku są szlachetne kamienie i muszę je dostać, bo wszystkie do-
bre rzeczy chodzą trójkami”.
Gdy nadeszła pora spoczynku, gość rozciągnął się na ławie, a worek po-
łożył sobie pod głowę. Gospodarz podszedł, myśląc, że gość głęboko śpi, po
czym ostrożnie pociągnął za worek, by go zabrać i podłożyć inny. Tokarz jed-
nak tylko na to czekał. Gdy gospodarz chciał mocniej pociągnąć, zawołał:
– Kiju, z worka!
Kij natychmiast wyskoczył i zaczął łoić skórę złodziejowi karczmarzowi. Go-
spodarz błagał go o litość, lecz im głośniej krzyczał, tym mocniej bił go kij, wy-
stukując mu ten sam takt na plecach, aż chłop z wyczerpania padł na ziemię.
66 67