Page 10 - tmp
P. 10

sał na kamieniach, ile waży powietrze, którego nawet nie wi-
          dział. Pełen takiej wiedzy wyobraża sobie, że jest mędrcem. Ale
          wsadź nos w życie, rozumiesz mnie, tak z pięćdziesiąt lat w ży-
          cie, wówczas dowiesz się może, na czym polega mądrość właści-
          wa! Twoje dotychczasowe wiadomości są niczym, wprost zerem,
          a to, co potrafisz, to ma jeszcze mniejszą wartość, ty z pewno-
          ścią nie umiesz nawet strzelać!
            Powiedział to z wielką pogardą i tak stanowczo, jak gdyby
          był pewny swej racji.
            – Strzelać? Hm! – odparłem z uśmiechem. – Czy to pytanie
          chciał mi pan przedłożyć?
            – Tak. Teraz odpowiadaj!
            – Proszę dać mi dobrą strzelbę do ręki, to dam panu odpo-
          wiedź, nie wcześniej.
            Na te słowa odłożył on lufę, którą śrubował, wstał, zbliżył
          się do mnie, utkwił we mnie zdziwione oczy i zawołał:
            – Strzelbę do ręki, sir? Tego się po mnie nie spodziewaj! Moje
          strzelby dostają się tylko w takie ręce, którym razem z nimi
          mogę powierzyć mój honor!
            – Ja mam takie ręce – stwierdziłem.
            Spojrzał na mnie tym razem z boku, usiadł, zaczął znowu
          pracować nad lufą i mruczał pod nosem.
            – Taki greenhorn! Gotów mnie naprawdę rozzłościć swoim zu-
          chwalstwem!
            Nie wyszedłem z równowagi, ponieważ go znałem. Wyją-
          łem cygaro i zapaliłem. Mój gospodarz milczał może kwadrans,
          ale dłużej nie wytrzymał. Podniósł lufę pod światło, popatrzył
          przez nią i zauważył:
            – Strzelać to nie jest to, co patrzeć na gwiazdy lub czytać ze
          starych kamieni Nabuchodonozora. Zrozumiano? Czy miałeś
          kiedyś strzelbę w ręku?
            – Miałem.
 10                                     11
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15