Page 5 - DEMO KSIAZKI
P. 5
– Nie, a gdzież by z naszej! To jest Florek – odparła z żalem. – Najłagodniej-
sze i najlepsze stworzenie pod słońcem! Wegetuje, bo tak to nazywam, tu nie-
daleko, w Babinkach u Wichrusta, strasznego ponuraka – westchnęła. – Przez
lata ciężko pracował w polu, a chłop karmił go rzadko i lał batem, gdzie po-
padnie. Wiem, bo sama to raz widziałam i powiem ci, że przez ten stosunek
do zwierzaków żaden z sąsiadów go nie lubi!
A teraz Florek się zestarzał i nie pracuje tak dużo jak wcześniej, więc Wi-
chrust wpadł na pomysł, że sprzeda go do rzeźni. Mówił o tym mojemu ta-
cie. Wyobrażasz sobie?! – łzy stanęły jej w oczach.
– Wiesz – mogę go wykupić, ale za dwa tysiące złotych, których nie mam.
Taką cenę wyznaczył ten... – zamilkła na chwilę. – Obiecałam Florkowi,
że na starość będzie miał godne, spokojne życie. Mama też nie ma pienię-
dzy, bo przygarnęliśmy Hopkę ze schroniska. Tydzień temu zadzwoniła do
nas Helenka. To właścicielka azylu Szczęśliwa Przystań i przyjaciółka mamy.
Powiedziała, że przywieźli im z ulicy psinę, która jest bardzo wystraszona.
Nie może siedzieć w boksie z trzema innymi suczkami, bo boi się nawet co-
kolwiek zjeść. One są dość agresywne, nie lubią nowych lokatorek i gryzą
ją, kiedy tylko podejdzie do miski! Dlatego pojechałyśmy obie z mamą do
Mikołajek i przywiozłyśmy Hopkę do nas. Nikt nie miałby serca jej oddać,
zresztą, ja się pytam, gdzie? A wczoraj tata rozzłościł się na mnie, że niedłu-
go nie starczy na jedzenie dla naszych stałych pensjonariuszy, a ja gadam mu
o wykupie konia! – sięgnęła po chusteczkę i głośno wydmuchała nos. – Nie
widzę żadnego wyjścia z tej sytuacji!
Anielkę zasmuciła ta finansowa bezradność rodziny, tym bardziej że ona
sama też marzyła o posiadaniu większej gotówki. Dlaczego dobrzy ludzie za-
7