Page 4 - DEMO KSIAZKI
P. 4
– No, masz, ty łakomczuchu! – Anielka wzięła kolejne jabłko z koszyka
i rzuciła je Tekli, a zwierzątko podbijało je ryjkiem jak piłkę.
Jaką strategię działania obmyślić na popołudnie? – zastanawiała się dziew-
czynka. – Bo że trzeba było jakąś przyjąć, to pewne. Kiedy kilka dni temu ro-
dzice przysłali ją tutaj, aby odpoczęła od nauki w oddalonym od zgiełku mia-
sta, mazurskim siedlisku, nie sądziła, że wiejskie życie może być tak pełne
wrażeń! Dopiero niedawno poznała swoją cioteczną siostrę – Marysię – rudą,
żywiołową siedmiolatkę z warkoczykami. Jakoś do tej pory nikt z rodziny
Anielki na Mazury nie jeździł, podobno mama i ciocia Władzia pokłóciły się
kiedyś o coś i od tej pory wzajemnie siebie unikały. Ale córka cioci była fajna
i bezpośrednia. Bez ceregieli zaprowadziła kuzynkę do swojego pokoju:
– Jak już przyjechałaś, cioteczna, to mam nadzieję, że mi pomożesz, bo co
dwie głowy to nie jedna. Tak nie może być! – zdenerwowana chodziła od ko-
minka do okna, a potem wyjęła z plecaka zdjęcie i podała je Anielce.
– Widzisz?
– O Boże! – Z fotki patrzyły na nią przestraszone, wielkie oczy siwego ko-
nia, tak chudego, że przez wystające boki widać mu było żebra.
– Skąd go wzięłaś? Zachorował siwek z waszej stajni?
6