Page 5 - demo ksiazki
P. 5
nak ich stopy dotkną jej szczytu, taka ochota wzbiera się w nich na-
gle, że zbiegają z góry, jakby im skrzydła wyrosły u ramion. Zwykle
zatrzymują się dopiero wówczas, kiedy już tak daleko odbiegły od
starszych, że nie wiedzą, jak do nich trafić. Ale na szczęście jest tu
druga drewniana budka, w której siedzi dozorca. Budka ta nazywa
się „domkiem znajdków”, bo jak się tylko jakieś dziecko zgubi, opie-
kun idzie do dozorcy i mówi mu, że się zgubiło, a dozorca zaraz je
znajduje. Na Górze Wyścigowej zabawy i gonitwy nie ustają nigdy,
bo nawet w dni zimne i wietrzne, kiedy dzieciom nie wolno wycho-
dzić z domu, zamiast nich bawią się tu i ścigają zżółkłe, jesienne li-
ście. Opanowane szałem gonitwy, bez końca wirują tu i gonią się,
a nikt na świecie nie może im dorównać w lekkości i chyżości.
Z Wyścigowej Góry widzimy, jak na dłoni, bramę Marynki Grey,
o której przyrzekłem wam więcej opowiedzieć. Była to ładna, mała
dziewczynka, która codziennie o tej samej godzinie zjawiała się w parku,
w towarzystwie dwóch piastunek albo mamy i jednej piastunki. Maryn-
ka była zawsze ślicznie ubrana, wszystkim „małpkom” mówiła „pa” i ba-
wiła się tylko swoją własną piłeczką, którą raczyła rzucać na ziemię i ka-
zała podnosić piastunce. I raptem, ta grzeczna, ta ślicznie ubrana i „wzo-
rowo” wychowana Marynka, zmieniła się w najniegrzeczniejsze stwo-
rzenie. Chcąc dowieść, że jest naprawdę niegrzeczną, najpierw rozwią-
zała sznurowadła trzewiczków i wywiesiła język na cztery strony świata.
Potem zdarła z siebie jedwabną szarfę, zmięła ją i podeptała nogami, po-
biegła do kałuży i skakała po błocie, póki nie obryzgała nim swojej stroj-
nej sukienki. Potem przelazła przez płot i narobiła jeszcze wiele innych
głupstw, na których zakończenie zrzuciła z nóżek oba zabłocone trze-
wiczki i cisnęła je daleko poza siebie. Wreszcie ochlapana błotem, roz-
czochrana i tylko w pończoszkach, pomknęła ku bramie, ochrzczonej
teraz jej imieniem, wypadła na ulicę i z pewnością zginęłaby w tłumie,
gdyby biegnąca za nią matka nie porwała jej na ręce i nie zaniosła do do-
rożki, która zbuntowaną „małpkę” odwiozła do domu. Stało się to daw-
no temu i Danio tylko z imienia zna Marynkę Grey.
8