Page 8 - demo ksiazki
P. 8
stąd wyprowadza. To już nie to co dawniej. Wydry, zimorodki, nury,
kurki wodne, to wszystko włóczy się po całych dniach, a zawsze chcą
żeby coś dla nich zrobić, jakby każdy z nas nie miał własnej pracy,
którą musi się zająć.
– A co jest tam? – spytał Kret i machnął łapką w stronę zadrzewio-
nej dali, która tworzyła jakby ciemną ramę obejmującą nadbrzeżne
łąki na jednym z brzegów Rzeki.
– Tamto? Ach, to po prostu Puszcza – odparł krótko Szczur. – My,
mieszkańcy Wybrzeża, rzadko tam zachodzimy.
– A czy tam... czy tamtejsi mieszkańcy nie są przyjemni? – spytał
Kret lekko zaniepokojony.
– N-N-No – odrzekł Szczur – poczekaj niech się zastanowię. Wie-
wiórki są miłe. A także i króliki – niektóre – bo to dość mieszane towa-
rzystwo. Jest też i Borsuk. Mieszka w samym środku Puszczy; za żad-
ne skarby nie zamieszkałby gdzie indziej. Kochany stary Borsuk. Jego
nikt nie zaczepi. Napastnik miałby się z pyszna – dodał znacząco.
– A kto by go mógł zaczepić? – spytał Kret.
– No... oczywiście w Puszczy mieszkają rozmaite zwierzęta – wy-
jaśniał Szczur z wahaniem. – Łasice... i lisy... i tak dalej. Pod pew-
nym względem są to porządne stworzenia... Ja z nimi żyję w przyjaź-
ni... kiedy się spotykamy... Ale czasem zaczynają brykać, przyznaję,
a wówczas... cóż, nie można im zaufać, to fakt.
Kret dobrze wiedział, że wszelkie przejmowanie się przyszłymi kło-
potami, a nawet wspominanie o nich, sprzeciwia się etykiecie obo-
wiązującej wśród zwierząt, więc nie podnosił tej sprawy.
– A co się znajduje za Puszczą? – spytał – tam, gdzie jest niebie-
sko i mglisto, i widać wzgórza, które może wcale nie są wzgórzami,
a także coś podobnego do miejskich dymów, ale może to po prostu
obłoki?
11