Page 4 - demo ksiazki
P. 4
ski i promienie; wszystko migoce i drga; szmery, wiry, szepty, bańki
mydlane! Kret był wniebowzięty, zachwycony; biegł brzegiem Rze-
ki, jak małe dziecko drepce obok człowieka, który oczarował je cie-
kawą bajką. Gdy zmęczył się, usiadł na brzegu, a Rzeka wciąż z nim
gwarzyła. W bulgotaniu wody szemrał pochód najpiękniejszych ba-
jek świata; przesyła je serce ziemi dalekiemu nienasyconemu morzu.
Kret siedział w trawie i patrzył na przeciwległe wybrzeże; wtem
zauważył ciemną norę tuż nad poziomem wody. Jakie to rozkoszne
i zaciszne miejsce pobytu dla zwierzęcia o skromnych wymaganiach,
które pragnęłoby zamieszkać w maleńkiej nadbrzeżnej willi, z dala
od kurzu i hałasu; tutaj powódź by mu nie groziła. Kret patrzył, snu-
jąc marzenia, raptem w samym środku nory mrugnęło coś małego
i jasnego, znikło i znów mrugnęło jak maleńka gwiazdka. Ale prze-
cież nie mogła to być gwiazdka w tak dziwnym miejscu; a na robacz-
ka świętojańskiego było za małe, przy tym za jasno błyszczało. Gdy
się w to bacznie wpatrywał, gwiazdka mrugnęła porozumiewaw-
czo i okazało się, że to było oko. A stopniowo koło oka zarysował się
mały pyszczek, niby ramka wkoło obrazu.
Brązowy, wąsaty pyszczek.
Poważny, okrągły pyszczek, z tym samym błyskiem w oku, który
zwrócił uwagę Kreta.
Malutkie zgrabne uszka i gęste jedwabiste włosy.
Był to Szczur Wodny!
Oba zwierzątka stały i przyglądały się sobie nieufnie.
– Jak się masz, Krecie – powiedział Szczur Wodny.
– Jak się masz, Szczurze – powiedział Kret.
– Chciałbyś może przeprawić się na tę stronę? – spytał po chwili
Szczur Wodny.
– Łatwo to powiedzieć – rzekł Kret nieco gniewnie, bo nie znał
Rzeki, nadbrzeżnego życia i zwyczajów.
7