Page 12 - demo ksiazki
P. 12

głową i na powrót spokojnym i miłym głosem powiedziała:
          – No chodź tu, Joe.
          Chłopiec wstał i stanął obok matki. ta objęła go swym pulchnym
        ramieniem i odwracając głowę w stronę paleniska, powiedziała:
          – posłuchaj, Joe, jesteś już dużym chłopcem i na pewno zrozu-
        miesz. Bo widzisz, nie wiedzie nam się ostatnio za dobrze. Wiesz,
        jak to jest. Musimy mieć co jeść i musimy płacić za ten dom, a Lassie
        była warta dużo pieniędzy i po prostu nie było nas stać na jej utrzy-
        manie. to wszystko. Jest nam teraz ciężko i nie wolno ci, nie wolno
        drażnić ojca. On i tak ma już wystarczająco dużo zmartwień. I tyle.
        Lassie już nie ma.
          Mały Joe Carraclough stał w chacie przy matce. Rozumiał. Nawet
        dwunastoletni chłopiec z Greenall Bridge wiedział, co to są „ciężkie
        czasy”.

          Wszystkie dzieci wiedziały, że ojcowie zawsze pracowali w Clara-
        belle pit poza miasteczkiem. Wyposażeni w swoje zatrzaskowe pu-
        dełeczka z prowiantem i górnicze lampy, byli wciąż albo na szychcie,
        albo po szychcie. pracowali przy wydobyciu węgla. A potem nasta-
        ły „ciężkie czasy”. W kopalni rozpoczął się martwy okres i pracowni-
        cy zarabiali mniej. Bywało, że pracy było więcej i znów pracowali na
        pełnych obrotach.

          Wtedy wszyscy byli zadowoleni – luksusów nie było, mieszkańcy
        górniczych miasteczek mieli co najwyżej ciężkie życie, ale za to było
        ono pełne odwagi i poczucia rodzinnej wspólnoty. A jeśli nawet je-
        dzenie na stole było skromne, to było go tyle, że starczało dla wszyst-
        kich.

          Kilka miesięcy temu kopalnię zamknięto na dobre, wielkie koło na
        szybie przestało się obracać, mężczyźni nie sunęli już w stronę kopal-
        ni niczym rozległy strumień w czasie zmiany szycht. Zarejestrowa-
        li się teraz do biura pośrednictwa pracy, czyli do pośredniaka i wy-
        stawali za rogiem budynku, czekając na pracę. Ale pracy nie było.

                                        15
   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17