Page 10 - demo ksiazki
P. 10
Joe od razu to zauważył. stał tyłem do drzwi, a jego matka stała ze
wzrokiem wbitym w stół, który nakrywała do podwieczorku. trwa-
ła tak bez ruchu przez chwilę, a potem spojrzała na męża.
Ojciec Joe siedział na niskim stołku przed kominkiem, z głową
zwróconą w stronę syna. Nie mówiąc ani słowa, odwrócił powoli
głowę w stronę ognia i wpatrywał się weń uważnie.
– Mamo, o co chodzi? – zawołał nagle Joe. – Co się dzieje?
pani Carraclough niespiesznie postawiła talerz na stole i odezwała się.
– Ktoś musi mu powiedzieć – rzekła jakby w powietrze.
Jej mąż nawet nie drgnął. Kobieta odwróciła się do syna.
– po prostu musisz się o tym dowiedzieć, Joe – powiedziała. – Lassie nie
będzie już więcej czekać na ciebie przed szkołą. I nie ma co rozpaczać.
– Dlaczego nie? Co jej się stało?
pani Carraclough podeszła do paleniska i nastawiła czajnik. Nie
odwracając się, powiedziała.
– Bo została sprzedana. Dlatego nie.
– sprzedana?! – powtórzył chłopiec wysokim głosem. – sprzeda-
na?! Czemu ją sprzedaliście? Czemu sprzedaliście Lassie?
Matka odwróciła się nagle i powiedziała wyraźnie rozzłoszczona:
– sprzedana, nie ma jej i koniec. Nie zadawaj już więcej żadnych
pytań. to nic nie zmieni. Nie ma jej i już. Nie rozmawiajmy o tym.
– Ale mamo…
Krzyk chłopca zawisł w powietrzu. Matka przerwała mu, mówiąc:
– Dosyć! Chodź na podwieczorek! No chodź, siadaj!
Chłopiec posłusznie podszedł do stołu. Kobieta odwróciła się do
mężczyzny siedzącego przy palenisku.
– sam, chodź, zjedz coś. Choć Bóg jeden wie, że to za skromna
strawa jak na podwieczorek…
13