Page 20 - demo ksiazki
P. 20

SCENA 2


                                      Ulica.
                        Wchodzą Kapuleti i Parys, za nimi Służący.


                                   KAPULETI
                      Podobną jak mnie karą zagrożono
                      I Montekiemu; ależ w wieku naszym
                      Spokojnie siedzieć rzecz nietrudna.


                                     PARYS
                      Oba
                      Szanownych szczepów jesteście odrośle;
                      Tym ci żałośniej, że od tyla czasu
                      Żyjecie w takim rozdwojeniu z sobą.
                      Cóż mówisz, panie, na moje zabiegi?

                                   KAPULETI
                  [270]     To samo, co już dawniej powiedziałem:
                      Mojemu dziecku świat jest jeszcze obcy,
                      Ledwie czternastu lat wysnuła przędzę;
                      Parę jej wiosen jeszcze przeżyć trzeba,
                      Nim małżeńskiego zakosztuje chleba.

                                     PARYS

                      Z młodszych bywały nieraz szczęsne matki.

                                   KAPULETI
                      Lecz prędko więdną przedwczesne mężatki.
                      Ziemia schłonęła wszystkie me nadzieje:
                      Oprócz tej jednej; ona jest, Parysie,
                      Życia mojego jedyną nadzieją.
                  [280]     Staraj się jednak, skarb sobie jej serce,
                      Chęć ma z jej chęcią nie będzie w rozterce;
   15   16   17   18   19   20   21   22   23   24   25